Piotr Ogielski
Wieloletni traffikowiec w dziale reklamy. Zmarł 19 października 2006 r.Piotr pozostanie dla mnie cudownym, wspaniałym człowiekiem, który na życie patrzył zawsze optymistycznie. Niezwykle uczynny, koleżeński, uśmiechnięty i wesoły, nawet w tak trudnych dla siebie chwilach.
Dużo rozmawialiśmy: potrafił nie tylko pięknie mówić, ale także i słuchać. Był moim Przyjacielem. Bardzo mi go brakuje i nie mogę się pogodzić z tym, że mówimy o nim w czasie przeszłym...
Dużo rozmawialiśmy: potrafił nie tylko pięknie mówić, ale także i słuchać. Był moim Przyjacielem. Bardzo mi go brakuje i nie mogę się pogodzić z tym, że mówimy o nim w czasie przeszłym...
Piotr pracował w RMF FM od zawsze. Tak przynajmniej ja to odbierałem. Zawsze uśmiechnięty, uczynny, niekonfliktowy i życzliwy. Szkoda, że los tak nieżyczliwie się z nim obszedł. W RMF-ie trochę jakby bardziej... pusto...
Ogiel był jedną z tych charakterystycznych postaci na Kopcu, które po latach się wspomina. W jakimś sensie byliśmy od niego uzależnieni, zawsze odliczaliśmy dni, kiedy wróci z urlopu... Moim zdaniem był zbyt wrażliwy i nie poradził sobie z tzw. rzeczywistością, inaczej nie potrafię wyjaśnić tego, co się stało.
Miał być aktorem. Pękałam ze śmiechu, kiedy odgrywał scenki rodzajowe, opowiadając o początkach radia. Za każdym razem zresztą zastrzegał sobie copyright. Planował, że kiedyś wszystko spisze i opublikuje w formie książki. Chyba nikt się nie spodziewał, że tak to się skończy...
Miał być aktorem. Pękałam ze śmiechu, kiedy odgrywał scenki rodzajowe, opowiadając o początkach radia. Za każdym razem zresztą zastrzegał sobie copyright. Planował, że kiedyś wszystko spisze i opublikuje w formie książki. Chyba nikt się nie spodziewał, że tak to się skończy...
Ludzie