Katarzyna Posłuszny
Absolwentka filmoznawstwa UJ, przez 5 lat związana z salą kinową, przez 10 - z telewizją, przez 4 z RMF FM, gdzie znalazła swoją niszę zajmując się wszystkim co dotyczy książek i muzyki. W czasie, gdy „dowodziła” patronatami RMF FM miał najlepsze tytuły, jak np. „Kod Leonarda” Dana Browna, a w księgarniach było żółto. Absolutnie multimedialna, także w życiu. Współzałożycielka Fundacji Grupa Otwarta, słuchaczka Instytutu Edukacji Psychologicznej. Niezmiennie kinomanka. W wolnych chwilach pisze scenariusze, rysuje i uczy się hiszpańskiego z nadzieją, że być może choć przez chwilę uda się pomieszkać tam, gdzie zawsze ciepło.Pewnego razu zdarzyła się na Kopcu kryzysowa sytuacja, „trzęsienie ziemi”, pogrom i czarna dziura. Nie wszystko „wypaliło” tak jak miało być i wydawało się, że RMF FM nie będzie miał jesiennej, wizerunkowej kampanii reklamowej, co dla radia było sprawą podstawową. Z dnia na dzień zabrakło szefa promocji, byliśmy załamani i chyba lekko przerażeni. Poszłam wtedy do Ewy Miszczak, która pełniła funkcję dyrektora programowego i zarazem wiceprezesa zarządu, i zaproponowałam rozwiązanie. Udało mi się znaleźć inny pomysł, a zarazem wyjście z sytuacji. Zaproponowałam zrealizowanie nowej kampanii, z udziałem polskich gwiazd. Miałam zaledwie 5 dni na dopięcie umów i załatwienie formalności. Pamiętam, że siedziałam po kilkanaście godzin w pracy. Nieprzytomna ze zmęczenia zdołałam wynegocjować i podpisać umowy z gwiazdami i publisherami. Zwykle tego typu kampanie przygotowuje grupa ludzi i ma na to około dwóch miesięcy. A mowa o kampanii Jak zawsze RMF FM (często nazywana „kampanią z rybkami”) z udziałem Grzegorza Markowskiego, Blue Cafe, Krzysztofa Krawczyka i Roberta Gawlińskiego. Słupki związane z słuchalnością nie drgnęły, okręt flagowy jakim było radio RMF FM płynął dalej.
Czy zdarzyło Wam się kiedykolwiek usłyszeć na antenie RMF FM, w jednej audycji takich pisarzy jak, m.in.: Janusza Głowackiego, Jerzego Pilcha, Janusza Andermana, Ryszarda Krynickiego, Andrzeja Stasiuka i Marka Krajewskiego, a do tego jeszcze prof. Jerzego Bralczyka?? Tak właśnie się zdarzyło z okazji Międzynarodowego Dnia Książki w 2006 roku, kiedy oprócz wspomnianych do zabawy dołączyli jeszcze Muniek Staszczyk, Jan Nowicki, Krzysztof Globisz, Robert Makłowicz i Piotr Najsztub. Zajmowałam się w radiu wszystkim, co było związane z książkami i muzyką. Tego dnia udało mi się wciągnąć do zabawy dosyć duże grono mistrzów słowa, którzy zgodzili się wziąć udział w „sztafecie” według mojego pomysłu. Zabawa polegała na pisaniu historii „na gorąco” w nawiązaniu do wątku stworzonego przez poprzednika. Chodziło o dokończenie wątku, tj. dopisanie kilku zdań i rozwinięcie opowieści. Nasi goście dopisywali do tekstu swoje zdanie dzięki czemu powstało coś na kształt oryginalnego opowiadania. Było też łączenie na żywo z księgarnią w Warszawie, gdzie dyżurował prof. Bralczyk, a każdy kto kupił tego dnia książkę otrzymywał różę. A do kupienia było około 60 tys. książek w cenie poniżej 10 zł. To było miłe uczucie, że udało się zrobić takie kulturalne zamieszanie w komercyjnym radiu.
Ludzie