Tomasz Wolnicki
Producent, współpracownik Studia Nagrań RMF FM w latach 1994 - 1996. To jemu przypisuje się autorstwo jednego z najbardziej kultowych powiedzeń producentów Pierdnięcie osła.Tomek to urodzony Krakus. Bardzo ciepło wspominał pracę z artystą słynnym i związanym z Krakowem - niestety także już nieżyjącym - Markiem Grechutą. Od 13.11 do 2.12 1988 r. Tomek był asystentem reżysera, Jacka Mastykarza, podczas nagrania w Studiu ZPR w Teatrze STU płyty Marka Grechuty "Krajobraz pełen nadziei". Miłość drogę zna - jeden z najpiękniejszych utworów z tej płyty mistrz Grechuta rozpoczyna słowami - Rozstanie to nadzieja, że spotkamy się za chwilę, a może dwie...
Tomek Wolnicki odszedł od nas w czwartek, 11 listopada 2010 roku.
Zobacz także Odeszli na zawsze
Tomka wspominają jego znajomi w pracy w Studiu nagraniowym RMF FM:
Małgorzata Markowska:
Zawsze myślę o nim z uśmiechem, nawet teraz... Był prawdziwym facetem - takim, przy którym kobieta czuje się kobieco, jak diabli : ) W imponujący sposób uwielbiał i szanował swoją żonę. Kochał swoją pracę i był absolutnym "zwierzęciem akustycznym". Był też czarującym kolegą. Miał w sobie taki mądry luz, który nie wynika z lekceważenia, ale z tolerancji... z tego, że Tomek po prostu lubił ludzi.
Jerzy Jankowski:
Był znakomitym kolegą, świetnym fachowcem w dziedzinie sprzętu i nagłośnienia, niezwykle łapczywy na wiedzę, przyjazny i uczynny. Dobry, fajny kolega
Wojciech Michalski:
Pamiętam go jako człowieka niezwykle spokojnego, konkretnego i bardzo dowcipnego. Miał fajny cięty dowcip. Utrzymywałem z nim kontakt odkąd poznaliśmy się i razem pracowaliśmy w studiu RMF FM. Ale najbardziej chyba zapamiętam Tomka przez to jego słynne „pierdnięcie osła”. To powiedzonko przetrwało próbę czasu. Nawet dziś kiedy szukam określenia na dźwięk lub jakiś miks, który ma być perfekcyjny, to wystarczy tylko te dwa słowa - ma być jak „pierdnięcie osła”.
Marcin Ziobro:
Dusza człowiek, świetny kompan, optymistycznie, ale i zadziornie nastawiony do świata, z którym spierał się – bywało - z najwspanialszym krakowskim akcentem, jaki był kiedykolwiek do usłyszenia, akcentem wprost z jego rodzinnej ulicy Długiej. W uszach jego licznych znajomych na pewno brzmią wciąż jego bon moty i zwyczajowe zagajenie rozmowy pytaniem - "Co tam słychać w eleganckim świecie?
Ludzie